czwartek, 28 września 2017

Powiedz "TAK" - czyli Mąż i Żona


"Małżeństwo to rozmowa, która powinna trwać całe życie" - cytat zaczerpnięty z internetu 

Po ponad pięciu latach razem, wraz z Lubym, teraz już oficjalnie Mężem, podjęliśmy kolejny krok w naszym życiu, czyli zawarcie związku małżeńskiego. 

I tak 09.09.2017 w sobotę, w plenerze na świeżym powietrzu, wśród najbliższych przed Panią Urzędnik powiedzieliśmy "TAK", oficjalnie stając się już Mężem i Żoną. Przyznam szczerze, że obrączka na palcu Męża sprawia, że jest On dla mnie jeszcze bardziej seksowniejszy, tak samo jak bardzo podoba mi się, kiedy mówi "Moja Żona". 

Ceremonia zaślubin jak i wesele odbyło się w jednym miejscu, gdyż wzięliśmy ślub tylko cywilny. Znaleźliśmy naprawdę jak dla Nas cudowne miejsce. Cisza, spokój i ta magia. Każdy z zaproszonych Gości był oczarowany miejscem, z czego bardzo się cieszymy. My sami jesteśmy po dzień dzisiejszy zachwyceni miejscem, obsługą, która naprawdę spisała się na medal jak i zespołem, który był niesamowity. Wszystko wyszło jak powinno. 

Przyjęcie odbyło się na około 40 osób. Także zaproszenie byli sami najbliżsi z rodziny i przyjaciół. Małe, ale huczne wesele, czyli takie jakie chciał mieć mój Mąż. 

Oczywiście Mąż nie był by sobą, gdyby czegoś nie odwalił na ślubie i tak też, kiedy szliśmy po czerwonym dywanie do Pani Urzędnik w tle leciała muzyka z filmu "Star Wars". Kiedy tylko usłyszałam pierwsze nuty, spojrzałam na Niego i mówię "Nie wierzę". Wariat, tylko tyle mogę powiedzieć. Sama Pani Urzędnik była zaskoczona jak i rozbawiona. Nie mówiąc już o reakcji Gości. Cały On, ale za to właśnie między innymi Go bardzo mocno KOCHAM. 

Czy był stres? Ogółem to się w ogóle nie stresowaliśmy. Jedynie co to dwa dni przed samym weselem wpadłam w lekką panikę, bo zamówiłam sobie bardotkę przez internet i przymierzyłam ją wraz z sukienką. I tu się załamałam, bo było widać mi biustonosz, a  nie powinno, myślałam że się rozpłacze. Z Mężem prawie się pokłóciliśmy o głupią sukienkę! Na następny dzień do krawcowej, o wielkie dzięki za Panią Anię, skróciła mi ramiączka i jeszcze na następny dzień ją odebrałam. Mogłam spać spokojnie. Bo w najgorszym wypadku musiałabym na szybkości kupować coś innego. 

Nasz pierwszy taniec był nietypowy, ponieważ odegraliśmy scenę z filmu "Pulp Fiction"gdzie Uma Thurman tańczy Johnym Travoltą. W ogóle się nie przygotowaliśmy do tego. Jedynie co to raz przetańczyliśmy w tym samym dniu co odbywał się ślub, a tak to wszystko na spontanie. Goście byli pozytywnie zaskoczeni, a My zadowoleni. 

A jak się czuję w roli Żony? Tak samo jak się czułam w roli dziewczyny czy narzeczonej. Jedynie tylko status się zmienił, ze już nie panna, a mężatka. 

Mogę śmiało rzec, że spełniło się kolejne z moich najcenniejszych marzeń, żeby stać się czyjąś Żoną. Teraz kolej aby spełniło się marzenie o rodzinie, czyli aby pojawiło się dziecko. 

Maargaret