czwartek, 20 października 2016

AA - mroczna strona spotkań

Jeśli wydaje się Wam, że spotkania AA są niewinne, piękne i nie wiadomo jakie to uwierzcie mi, bardzo się mylicie. I nie, nie mówię tego z braku jakiegokolwiek doświadczenia, nie nie. Właśnie z doświadczenia. Nie jestem członkiem AA, ale był nim mój Ojciec. Chodziłam z nim na spotkania (kiedy były te otwarte dla wszystkich), wysłuchiwałam zwierzeń wielu ludzi, różnych ludzi z różnym bagażem życiowym. Ale tak naprawdę to nie o tym co się dzieje na spotkaniach chcę pisać, a o tym jak co nie którzy chcą sobie te spotkania wykorzystać do swoich własnych celów. A dokładniej jak sobie chcą wykorzystać do własnych celów i korzyści ludzi, którzy na te spotkania uczęszczają. Tak, moi mili. Dobrze czytacie.

Jedną z takich osób była ona. Matka wychowująca trójkę dzieci, nie pracująca. Od czasu do czasu dorabiająca lub wyjeżdżająca za granicę za pieniądzem. Niska, szczupła brunetka o przeciętnej urodzie. Bardzo, ale to bardzo uwielbiała towarzystwo mężczyzn. Cóż... dlaczego je tak uwielbiała dowiedziałam się w swoim czasie.

Ta "kobieta" nie bez powodu ujmuję to słowo w cudzysłowie jest dla mnie nikim innym jak totalnym zerem, śmieciem, szmatą i skończoną kurwą. Wybaczcie za mocne słowa, ale nigdy nie będę miała jakiegokolwiek szacunku dla osoby, która wchodzi w czyjeś życie z butami i je rozwala. Zaprzyjaźnia się z żonami partnerów i ich dziećmi, którzy chodzą na spotkania AA, a potem ich owija sobie wokół palca i rozwala małżeństwa. Tak też i było w przypadku mojej rodziny.

Mój Ojciec pił. Od dobrych paru lat nie jest pijącym alkoholikiem z czego ogromnie się cieszę, pomimo tylu przeszkód i złych chwil, nie tknął alkoholu do ust. Powodem dla którego Ojciec przestał pić i postanowił pójść na spotkania AA jak i terapię, jestem JA. Ale o tym napiszę kiedyś w innym poście. Dziś nie chcę odbiegać od tematu. Nawet nie wyobrażacie sobie, inaczej zrozumieją to osoby, które mają w rodzinie alkoholika i wiedzą jak wygląda takie życie z taką osobą, jak to jest kiedy w końcu taka osoba przychodzi do domu codziennie trzeźwa.

Mama nie musiała się w końcu martwić czy jej mąż znów nie wróci pijany do domu, czy znów nie będzie musiała żyć tylko z jednej pensji bo mąż znowu całą przepiję. Tak tak moi drodzy. A do tego zero wsparcia ze strony teściów (rodziców Ojca), z którymi tak naprawdę mieszkaliśmy dłuższy czas w tej samej kamienicy, dosłownie za ścianą Babkę nigdy nie interesowało to czy Mama ma co włożyć do garnka czy też nie. Pieniądze na rachunki miały być i tyle. Tak moja Matka musiała sprzedać jedyny pierścionek jaki dostała od własnego Ojca. I do dnia dzisiejszego bardzo nad tym ubolewa. Ale cóż, życie nie rozpieszcza a co nie którzy wcale go nie umilają.

Kiedy Ojciec przestał pić w końcu można rzec, że w  domowym zaciszy zapanował spokój, to każdy czuł się zadowolony. Po jakimś czasie i relacje między małżonkami się poprawiły. Kiedy były otwarte spotkania AA, to chodziłam razem z Ojcem. Matka dopiero później odważyła się pójść z mężem. Usłyszałam sporo różnych historii, upadków na dno i wzniesień na szczyt. Sama nie raz też się udzielałam.

Po jakimś czasie poznałam ją. Pierwsze wrażenie sprawiła bardzo pozytywne. Wiecie "kobiety" z życiowym bagażem i doświadczeniem. Nie jakiejś tam pustej laluni. Nie powiem, żebyśmy się zaprzyjaźniły, ale miałyśmy dobre relacje. Z moją Mamą również miała ona dobry kontakt. Ależ jakie było nasze zaskoczenie, kiedy ona już sobie tam potajemnie uwodziła mojego Ojca i owijała jak żmija wokół palca. Uwierzcie mi lub nie, ale nawet kiedy jeździłam z Ojcem do niej to nie zauważyłam niczego, zupełnie niczego co by miało mnie zaniepokoić, że coś jest nie tak. Chyba określenie jej jako wiedźma, czarownica idealnie do niej pasuje, bo potrafiła naprawdę omamić. Rzucić jakiś urok.

I tak po 5 latach trzeźwości mojego Ojca rozpadło się 23 letnie małżeństwo moich rodziców. W międzyczasie zdążyła ona rozbić jeszcze inne małżeństwa. Uwodziła facetów dla kasy i dla swoich własnych korzyści. Bo żadnego moim zdaniem, a mam prawo je wyrazić, nie kochała. Szukała ofiar, które mają kasę, samochód i są szczęśliwe w końcu w związku. A ona chyba miała to w naturze, żeby tą sielankę zniszczyć.

Ci co się na nie poznali i przekonali jaka jest naprawdę odsunęli się od niej. A tych co próbowała omamić, starali się od niej też odsunąć. Ale nie zawsze się im to udawało. Ojcu też mówili, żeby dał sobie spokój, bo to puszczalska kurwa i sporo facetów już odwiedzało jej mroczną jaskinię. Ale on ślepo w niej zakochany, zadurzony był jak marionetka na jej zawołanie.

Pamiętam to była Wigilia... Ojciec wrócił spod kulonym ogonem do domu. Odszedł od niej, inaczej, ona wybrała ich kolegę, również ze spotkań i również żonatego. Mówiłam już, ze uwielbiała niszczyć małżeństwa? Wspominałam prawda. Pamiętam jak codziennie przeglądał zdjęcia na których była i wzdychał wielce zraniony, nieszczęśliwy. Z jednej strony dziwiłam się Mamie, że dała mu drug szansę, ale nie postawiła sprawy od razu jasno. Sama cierpiała, niby tworzyli związek, ale tak naprawdę to już nie było małżeństwo. Nadszedł dzień, gdzie Matka postawiła w końcu sprawę jasno i kazała Ojcu wybrać: ona czy ta druga. Wiecie co wybrał? Nie, nie tą drugą. Wybrał rodzinę. Tak, Mama bardzo była zadowolona z wyboru...ale... no właśnie ale, ale wystarczyła jedna rozmowa, jedno cholerne pieprzone spotkanie z tą kurwą, a on zmienił zdanie i wybrał ponownie tą szmatę.

Matka wniosła pozew o separację, a Ojciec o rozwód. Tak rozpadło się ich małżeństwo, tak rozpadła się nasza rodzina.

Potem mojego Ojca sprowadziła na samo dno ta kurwa. Wzięła z nim ślub i po krótkim czasie wyrzuciła go z domu. Szybko się rozwiedli. Wielka miłość Ojca zakończyła swój żywot.

Do dnia dzisiejszego mam ogromny niesmak do spotkań AA. Bo z wielu spotkań na których byłam, z wielu historii które usłyszałam, są tam ludzie fałszywi, obłudni i zakłamani. I nikt mi nie wmówi, że jest inaczej. Są tam idealni manipulatorzy, którzy potrafią oczarować, jacy to oni nie są wspaniali i dlaczego by im nie zaufać. Nie dajcie się zwieść pięknym słowo.

Dlatego moja rada do osób, których partnerzy uczęszczają na takie spotkania, uważajcie. Uważajcie w jakim tak naprawdę kręgu przebywają Wasze drugie połówki. Bo niczym się obejrzycie będziecie takim samym przypadkiem jak moi rodzice. Gdzie ktoś wejdzie w Wasze życie z butami, tak perfidnie i je zniszczy. Zniszczy to o co walczyliście długi czas. Boli prawda? Wiem, nas też to bolało. Bo spokój i harmonia zakłóciła zwykła podła szmata.

Bo kto wie jak potoczyło by się życie, gdyby na Ojca i naszej drodze nie stanęła ona...

Dziękuję.

Maargaret

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz